Zamierzam dopiero założyć akwarium, a całą przygodę opisać na tym blogu. W związku z czym będzie można tu odnaleźć wiele różnorodnych informacji. W miarę postępu prac, będę także zamieszczała zdjęcia z kolejnych etapów zakładania oraz użytkowania mojego wymarzonego akwarium :)
Witam po długiej przerwie. Wiem, dawno się nie odzywałam, ale moje pierwsza próba akwarystyczna zakończyła się niemalże totalną porażką. Było dużo stresu, łez … ale po kolei.
Czekałam przez jakiś czas na wasze propozycje odnośnie wyboru filtra. No ale się nie doczekałam. Kupiłam więc wspominany Fluval 204. Ponieważ w zamyśle akwarium miało być mocno roślinne, wymieszałam żwir z mieszanką Tetra Plant Complete Substrate (mieszanka żwiru, nawozów, mikroelementów oraz substancji humusowych). Zastosowane oświetlenie to gratisowa świetlówka 15W i świetlówka Tropical Daylight T8 25W.
Gdy skompletowałam cały sprzęt przystąpiłam do zalewania akwarium. Wcześniej jeszcze było małe zamieszanie z zakupionym w sklepie korzeniem, który miał być już spreparowany i nie miałam mieć z nim żadnych kłopotów. Oczywiście tak pięknie nie było – korzeń barwił wodę i nie chciał zatonąć. Uciekłam się więc do sposobów przeczytanych na forum i przywiązałam go żyłką do przyssawek, które przykleiłam do dna akwarium. Przed zalaniem akwarium sprawdziłam wodę pod względem jej twardości. Ponieważ wyniki wyszły przyzwoite wystarczyło już tylko ją odchlorować. Zastosowałam tu metodę naturalną – odstawienie jej na kilka godzin. Po zalaniu akwarium wsadziłam około 14 różnych gatunków roślin, które kupiłam w pakiecie przez internet. I tutaj też było trochę zabawnie, bo zamawiając pakiet miałam wrażenie, że będę miała kłopot ze zmieszczeniem tych wszystkich roślin. A gdy przyszła przesyłka to z wrażenia aż policzyłam, ile tych roślin faktycznie było – taki mały pęczek trzymałam w ręku. Oczywiście wg opisu wszystko się zgadzało, ale zdjęcia umieszczone przy ofercie nieźle wprowadziły w błąd moje oczy i moje wyobrażenie o towarze. Tak więc czytajcie dokładnie opisy, a nie sugerujcie się tylko fotografiami – taka mała rada na przyszłość
Zalane akwarium leżakowało sobie przez jakieś 3 tygodnie i „dojrzewało”. Woda początkowo była mętna, ale z czasem zrobiła się przezroczysta. Sprzęt działał normalnie, światło świeciło przez cały dzień, a ja planowałam obsadę rybną. I tak wymyśliłam sobie, że kupię kilkanaście zwinników, ławicę neonków, kilka bocji, jakiegoś glonojada.
I tak się stało, po 3 tygodniach wpuściłam zakupione rybki. Były one z pewnego źródła i nie obawiałam się żadnych niespodzianek. A jednak ryby po paru dniach zaczęły się dziwnie zachowywać. Bocje były mocno nadpobudliwe, neonki i zwinniki pływały tuż pod powierzchnią wody. Uważnie obserwowałam ryby, ale nie zauważyłam żadnych oznak chorobowych, poza tym dziwnym zachowaniem. Właściwie z godziny na godzinę było coraz gorzej. Po dobie pierwsze ryby pływały już na boku, były apatyczne, nie chciały jeść. Zaniepokojona zaczęłam szukać informacji w internecie, na forach, dosłownie wszędzie, gdzie się dało. Ryby zaczęły padać jak muchy, me serce krwawiło, a ja wciąż nie wiedziałam co jest grane. W końcu jakiś mądry człowiek zapytał mnie, czy mierzyłam poziom azotynów i amoniaku przed wpuszczeniem ryb do akwarium, czy wpuszczałam je etapami, czy wrzuciłam wszystkie naraz, jakie mam złoża w filtrze itd. Kazał mi natychmiast zmierzyć poziom amoniaku, azotynów i azotanów i stwierdził, że najprawdopodobniej moje ryby zatruły się właśnie wyżej wymienionymi związkami. Po wykonaniu testów okazało się, że rzeczywiście wszystko było przekroczone. W ramach ratowania obsady musiałam uśmiercić wszystkie ryby pływające na boku, podmienić jednorazowo 30-40% wody na odstaną (o tych samych parametrach – pH, twardość, temperatura), ograniczyć karmienie, zmniejszyć długość działania oświetlenia do 10 godzin oraz zwiększyć ilość ceramiki w filtrze. Następnie wodę podmieniałam codziennie – około 20% i tak do czasu, aż poziom azotynów i amoniaku będzie równy zero. Niestety bilans był tragiczny – amoniak zebrał obfite żniwo. Mój brak doświadczenia i niewiedzę przeżyły jedynie 4 zwinniki I właśnie w tym momencie zastanawiałam się, czy to wszystko ma sens, czy ja się nadaję, aby opiekować się jakimikolwiek zwierzętami. Naprawdę ciężko przeżyła tą porażkę, a chyba najbardziej uśmiercanie ryb, których nie dało się już uratować.
Teraz już wiem, że popełniłam podstawowy błąd, a raczej błędy początkującego akwarysty, które w efekcie zaburzyły pracę bakterii nitryfikacyjnych w filtrze i cały obieg azotu w zbiorniku.
Po kilku dniach wzięłam się jednak w garść. Przecież zostały mi jeszcze 4 rybki i trzeba było się nimi zająć. Kupiłam preparaty witaminowe, żeby wzmocnić moje zwinniki. Stopniowo dokupywałam im kolejnych towarzyszy. Kupiłam nowego glonojada. Z czasem dołączyła do nich parka gurami złotych. I tak teraz moje akwarium wygląda, jak poniżej. Mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej.
Witam Kolezanko! Najwazniejsze ze sie nie zalamalas,moja przygoda z AQUA zaczela sie w 1972r. i nie mysl ze wszystko szlo super,przewaznie bylem na pozycji przegranej,rowniez teraz zdaza mi sie popelnic szkolny blad zwlaszcza przy podmianie wody(za duza ilosc lub zla proporcja nawozow) i mamy wykwit pierwotniaka i azotany bija na alarm (nawet DZWON ZYGMUNTA by sie odezwal)tak ze kazdego dnia sie czlowiek uczy a woda to jeden z cudow swiata.