Zamierzam dopiero założyć akwarium, a całą przygodę opisać na tym blogu. W związku z czym będzie można tu odnaleźć wiele różnorodnych informacji. W miarę postępu prac, będę także zamieszczała zdjęcia z kolejnych etapów zakładania oraz użytkowania mojego wymarzonego akwarium :)
Stało się – akwarium kupione. Ale nic nie poszło zgodnie z planem.
Na zakupy wybrałam się w miniony weekend wraz z małżonkiem. Wybraliśmy duży sklep zoologiczny, którego sporą część zajmował dział akwarystyczny. Było tam całe mnóstwo akwariów z rybami i zwierzętami słodkowodnymi i mniej więcej tyle samo zbiorników poświęconych rybom i zwierzętom morskim. I właśnie z powodu tych morskich gatunków i ich niesamowitych kolorów minęło prawie 2 godziny zanim przystąpiliśmy do oglądania, i co najważniejsze, wyboru mojego wymarzonego akwarium.
Po obejrzeniu wszystkich ryb, roślin i oczywiście przykładowych zbiorników (jednego typowo roślinnego, jednego morskiego, jednego z korzeniem, zielonym trawskiem i neonkami i oczywiście dużego akwarium z pyszczakami) przeszliśmy do sedna naszej wizyty – wyboru akwarium.
Przed przyjazdem umówiliśmy się z mężem, że będzie to zbiornik tak 80-100 litrowy, gdyż wówczas nie musielibyśmy robić żadnego większego przemeblowania, a owo akwarium stanęłoby na zabytkowej już podstawie po maszynie do szycia „Łucznik”. Takie były plany, a rzeczywistość okazała się nieco inna. A wszystko przez cudowne promocje i wyjątkowe „zestawy”.
I tak oglądając te wszystkie akwaria nasza uwaga przesuwała się stopniowo od 96 litrów, przez 126, 160 i ostatecznie zatrzymaliśmy się przy 190 litrach. Cena stopniowo też się zwiększała, ale ta różnica wydawała się mniejsza aniżeli różnica w litrarzu. Mąż krótko stwierdził, że miał w przeszłości akwarium (w młodzieńczych latach) i zasada jest jedna: im większe akwarium, tym łatwiej zachować równowagę biologiczną. Ja mówię „no dobra, ale gdzie my to postawimy?”. „Żonka, nic się nie martw. Kupimy z szafeczką. Widzisz – tu jest taka fajna promocja. Dają akwarium, szafeczkę, grzałkę i jakieś nawozy do roślin za całkiem przystępną cenę”. Ja mu na to „no super, tylko ta szafeczka trochę nam do mebelków nie pasuje, bo jakaś taka jasna”. „Żonka nic się nie martw” - odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy - „przecież pisze, że szafeczka w dwóch kolorach dostępna. Ten drugi jest ciemniejszy i już nie będzie aż tak odstawać od naszych mebelków.” I zaczęła się debata, co wybrać. Czy ten zestawik z szafeczką, czy może samo akwarium. A może jednak pozostać przy mniejszym zbiorniku? Dyskusja trwała nieustannie, gdy niespodziewanie podeszła do nas dziewczyna z obsługi i tak całkiem cichutko powiedziała „zamykamy za 10 minut”. W mojej głowie mętlik. Myślę sobie – pół dnia w sklepie zmarnowane i niczego nie kupię? Mój mąż nie czekając, aż sprzedawczyni dokończy lub powtórzy swój komunikat, mówi „zdecydowaliśmy się na ten zestawik, w kolorze ciemniejszym”. Ja tylko zdołałam wydusić „aleee....”. Ale mąż się szeroko uśmiechnął i było mi już wszystko jedno. Zapłaciliśmy, podaliśmy adres dostawy (gdyż wybranego ciemnego koloru szafeczki nie było na stanie) i pojechaliśmy do domu. Mąż w drodze argumentował, że przecież większe akwarium, to większe wyzwanie aranżacyjne, więcej możliwości no i lepsze wrażenie wizualne. Już nawet zaczął planować, co w nim będzie pływać. Więc delikatnie ostudziłam jego zapał i przypomniałam, że to przecież moje wymarzone akwarium i to ja będę decydować ostatecznie.
Dostawa była przewidziana na wtorek. W poniedziałek odebrałam telefon „Z przykrością informuję, że wybrana szafeczka w kolorze ciemniejszym jest obecnie niedostępna w magazynach producenta i mają Państwo dwie opcje: albo czekać na wyprodukowanie szafeczki w owym kolorze, albo jutro dostarczymy zestaw z szafeczką jaśniejszą”. Pytam „a ile trzeba będzie czekać?”. Bardzo miła pani odpowiada „producent wskazał termin 2-3 tygodnie”. „No dobrze, to poczekam” - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
I obecnie, zamiast cieszyć się już z mojego cudnego akwarium i wyposażać je pomału, czekam na wyprodukowanie szafeczki w ciemniejszym kolorze. No i pozostało jedynie planowanie wystroju i obsady.